Pierwszy wykład o tłuszczu

Dobranoc Państwu,

Marek Aureliusz – legendarny rzymski cesarz, pisarz, filozof. Już niemal dwa tysiące lat temu ukłuł powiedzenie „AMOR FATI” co dosłownie oznacza „Kocham tłuszcz”.
Natomiast w wolnym tłumaczeniu: „Kooooocccchhhhhaaaaammmm ttttłłłłuuuussszzzzcccczzzz”.
Tu dygresja – spędzające mi sen z powiek pytanie: czym ukłuł? Szpilką? Mieczem? I czy ktoś kiedyś ukłuł jakieś powiedzenie po raz drugi? Jeśli nie, jeśli powiedzenia kłuje się tylko raz, to czy to znaczy, że powiedzenia są jak balony? Prezerwatywy może? Dobrze ukłute powiedzenie może wszak zapłodnić niejeden płodny umysł.
Fascynująca myśl… odłóżmy ją jednak na potem.

„AMOR FATI” wołał Marek Aureliusz. Ale czy sam to wymyślił? czy też żona mu kazała? Historia milczy na ten temat.
Zostawmy jednak Marka Aureliusza i jego korpulentną małżonkę.
Cofnijmy się piętnaście wieków w przód, do Antwerpii. Tam, w swoim baraku, czy też jak to wtedy mawiano „baroku” tworzy pewien barakowy malarz P.P. Grubens. Maluje on swoje słynne grubensowskie kształty. To znaczy nie swoje SWOJE. Gołe panie maluje. Robiłby to, gdyby nie lubił? Ileż to różowej farby musiało na to iść? Jakie to koszty były?
Jako że czas ucieka nam bezlitośnie, tę część wykładu zakończymy małą ciekawostką. Otóż przywołany tu Grubens, razem z drugim takim ancymonem od malowania gołych bab, Rembrandtem założyli sobie klub. Nazywali go „Chłopaki z baroku”. Nawet serial o tym powstał. Chyba. Nie wiem, nie widziałem.

Dobranoc.

Jeszcze jedno: naukowa rzetelność każe mi tu dodać, że część osób nazwisko Grubens wymawia (a nawet zapisuje!) „Rubens”. Połykają początkowe 'G’. Gruby błąd. Ale, jak wiemy, niektóre osoby połkną wszystko.

No to pa.